Moje wiersze.

Witam :)
tu będę zamieszczała swoje wiersze. Niektórych nie da się posegregować jeżeli chodzi o tematykę i rodzaj. Większość z nich będzie umieszczana w kolejności, w której były napisane.
Myślę, że będą Wam się niektóre podobały. Umieszczam tutaj mniej "fajne" i te "fajne".

* Proszę nie patrzeć na rodzaj osoby piszącej w wierszu, gdyż nie zawsze piszę jako jedna i ta sama osoba. Nie trafiajcie omylnie, co do mojego charakteru.

PROSZĘ BARDZO O NIE KOPIOWANIE WIERSZY!
 ZWRACAM SIĘ Z PROŚBĄ O ZACHOWANIE PRAW AUTORSKICH.


10 marca 2010
*Pierwszy mój wiersz jaki napisałam.

„Anioł Śmierci”

Gdy zapada ciemność,
czuję nieposkromioną przyjemność.
On co noc przychodzi i w głowie mi szkodzi.
Śnię o nim w nocy a we dnie myślę,
on ciągle jest w mym umyśle.
Jest ja zjawa,
niczym duch,
 szepcze do ucha tajemniczo znów.
Miłe szepty,
 ciepły krzyk jestem sama a obok Ty.
Cudny,
przyjemny wiatr wieje,
 a ja nie wiem co się ze mną dzieje.
Obserwujesz mnie jakby obsesję mając,
lecz gdy się budzę odchodzisz znikając.
Nie wiem kim jesteś,
 lecz serce me skradłeś.
Myśli moje są zmieszane,
czy takie przeznaczenie jest mi dane?
Każdej nocy czekam aż się zjawisz,
 a ja widzę,
że w głębi krwawisz.
Z czasem już wiem kim jesteś,
do swego świata mnie zabrałeś.
Aniołem Śmierci jesteś i teraz wiem,
że zawsze mnie kochałeś.

__________________________________________________________________
__________________________________________________________________


17 marca 2010
*Pierwsze moje wiersze.


„Uciekające życie”

Co dzień to samo, budzę się wcześnie rano.
Noc mało co przespana.-Daj mi spokój!
-Krzyczę do szatana.
Cierpiąc nie mogę zapomnieć o tym,
Co się stało, lecz dla niego to wciąż mało.
Dręczy mnie, prześladuje,
W sercu mym zło i gniew hoduje.
Bez przerwy ból mi zadaje, niepojętą gorycz,
A serce bezpowrotnie się kraje.
Przeszywające cierpienie, złowrogie spojrzenie,
Przeraźliwy, niezrozumiały głos, to koszmarny cios.
Nie wytrzymując krzyczę!
Lśniące łzy z oczu płyną a zawiść płonie.
Patrzy szatan prosto w oczy,
Pewnie z radości pełen zła podskoczy.
Nienawidzę bezczynności,
Lecz coraz bliżej mi do pogrążenia się w ciemności.
Nienawiść we mnie buzuje,
Dobrą stronę duszy rujnuje.
Serce krwawi, blisko do nicości,
Nie jestem już jak ten kwiat radości.
Zbyt wiele ran i zła kryje moja dusza,
Oddam się ciemności, nie będzie już przykrości.
Pozbawiona jakichkolwiek radości,
Chwytam żyletkę, zrzekam się swojej godności.
Wykonuję kolejne, czyste cięcia,
Nikt nie zauważy mego zniknięcia.
Wykrwawiając się, czuję ból uciekającego życia,
Dla szatana to kolejny moment wspaniałego przeżycia.

__________________________________________________________________
__________________________________________________________________


27 marca 2010


„Złudne marzenia”

Czas płynie, dni uciekają,
a Ona wciąż taka sama.
Jest jak ten promień słońca,
 padający na zamarłe,
 lśniące morze.
Wschodem i zachodem,
Które tak szybko się kończy.
Pięknem nieokreślonym dla oczu
i duszy człowieka.
Jak wiatr,
 cicho szumiący między smukłymi drzewami.
Delikatna i zmysłowa
jak motyl przesiadujący na jej piersi.
Ona jak zniewalający zapach miliona kwiatów.
Niczym pełnia księżyca,
blaskiem rozjaśnia wszystkie chwile.
Usta jej jak najsłodszy nektar,
Pocałunek lekki jak
i pełen uczucia i namiętności.
Rozgrzewa serca pochłonięte cierpieniem,
spowite chłodem.
Onieśmiela serce twarde jak głaz,
rodząc w nim miłość niepojętą.
Pełna wdzięku,
 piękna jak gwiazd tysiące.
Przepełnia mnie radość,
 gdy patrzę na tę istotę.
Spogląda na mnie uroczo,
 kusząc swym zwiewnym ciałem.
Podchodzę bliżej, odda mi się?
Czy będziemy w blasku słońca snuć naszą miłość?
Nie… nie…
 to tylko złudne me marzenia.

__________________________________________________________________
__________________________________________________________________


14 kwietnia 2010


„Jedynie senne ukojenie”

Siedząc w domu nie ma nic do roboty,
leżysz patrząc w ściany,
pustka uderza do głowy.
Cisza odbija się o ściany.
Ciemność nastaje, spowija Cię sen.
Przed domami przebiega tylko czarny kot,
miauczy gdzieś w ponurym zakątku.
Na ulicach pusto,
wszyscy pokładli się spać,
noc nadchodzi…
Po pewnym czasie krokiem sennym odchodzi,
nastaje ranek, budzisz się.
Znów dzień monotonny jak zwykle,
jedynie nocą ukojenie…
Śnisz o lepszym, ciekawszym życiu,
w którym chciałbyś żyć,
lecz ono w tym czasie nie przyjdzie.


__________________________________________________________________
__________________________________________________________________


21 kwietnia 2010

„Miłosna rozpacz ukojona”

Ja nadal Cię kocham,
przestać o Tobie myśleć nie mogę,
popadłam w długotrwałą trwogę.
Choć nie spotkałam Cię ani razu,
posłuchałam serca rozkazu.
Uczucia me zignorowane zostały,
pytania: „Czemu?”, „Dlaczego?” będą mnie nękały.
Nie wiem gdzie ma droga,
błądzę tak bez końca,
życie me jak łódź tonąca.
Jad nieudanej miłości mnie napełnia,
niczym łódkę woda…
Nigdy już nie zaznam tego,
czym jest prawdziwa swoboda.
Łódź po brzegi napełniona,
 tak przez los zostałam obdarzona.
Nie ma nikogo, kto by pomóc chciał,
wokół jest tyle martwych dusz i ciał.
Oni wszyscy,
 ostrym sztyletem miłości zostali zabici,
z ich planów nie pozostały nawet nici…
Me przeznaczenie takie same,
Bóg pewnie wiedział,
 co jest mi dane.
Ostatnie spojrzenie w stronę słońca.
Przysięgłam sobie -łza nie popłynie,
 a jednak jestem płacząca.
Nagle Ty się pojawiasz
i niezwłocznie mi pomagasz…
Zdziwiona i pełna radości,
wiem, że nie zaznam już przykrości.
Dłoń Twoją chwytam
i z drżeniem w głosie pytam:
„Czemu?”, „Dlaczego?”.
Ty nic nie odpowiadając,
całujesz mnie przytulając.
Uczucie dawniej odrzucone
zostało dziś odwzajemnione.


__________________________________________________________________
__________________________________________________________________



22 kwietnia 2010

„Marzenia”

Przypłyną z oceanów
 i mórz niebieskich.
Promienie słońca odbijać się będą o wodę,
tworząc magiczną atmosferę wśród wzburzonych,
 spienionych  fal
a one będą płynąć dalej.
Przylecą z najdalszych zakątków świata.
Po niebie błękitnym,
 niebiańską lekkością przylecą z nikąd.
Ze snów mych się wydostaną
i przywędrują.
Przyjdą pieszo z nieznanych dotąd miejsc.
Po nizinach biegać będą,
pokonają najwyższe góry.
Błądzić będą po wyżynach,
 lecz nie zejdą na manowce.
Niestraszne im chłody niepojęte,
ani zimno im doskwierać nie będzie.
Przeszkodą nie będzie zima.
Nie ustraszą się gorąca,
ani niesamowitych upałów.
Lato ogniste to dla nich nie problem.
Wiatr mocno dmuchający,
to błahostka.
Deszcze wielkie,
nieposkromione,
nie zmartwieniem dla nich.
Nie straszna im żadna pogoda,
ani sprzeczności losu.
Wędrować tak będą dniami i nocami,
o wschodach i zachodach słońca.
Zatrzymywać się nie będą.
Te małe i te duże,
ważne i mniej istotne.
Wesołe jak i też poważne
 i pełne smutku.
Prawe i troszkę grzeszne.
Marzenia do mnie przyjdą boso,
 przylecą priorytetowo.
Przypłyną z niesłychaną łatwością
i wszystkie one się spełnią.





__________________________________________________________________
__________________________________________________________________



25 kwietnia 2010

„Kat”

Jam jest wasz Pan,
kłaniać przede mną się będziecie.
Czart to Me dziecię,
posłuszni wszyscy Mi będziecie.
Sprzeciwiający się Mej woli,
karą okrutną zapłacą,
 torturować ich będę powoli.
Łańcuchami przykuci będą jęczeć.
Przyjemność już rzeczą dla nich zapomnianą,
 gdy wargi odcięte ich zostaną.
Cierpiąc krzyczeć będą z bólu,
przy łamaniu kości i włosów wyrywaniu.
Ciała zmasakrowane przy biczowaniu.
Pastwić się będę nad nimi
i śmiać się zacznę nad umierającymi.
Nikt nie zazna litości,
buntownik konać będzie w samotności.
Nakażę patrzeć na torturowanie ojców,
 potem skatowanych wrzucę do kojców.
Wyrżnę wszystkich jak psy,
spełnią się w końcu Me sny.
Krew gorąca lać się będzie,
martwi, leżeć jak szmaty będą wszędzie.


__________________________________________________________________
__________________________________________________________________


27 kwietnia 2010


„Sama wciąż sama”

Późno już,
po północy minut pare.
Siedzę sama słuchając tego, którego lubię.
Muzyka cicho gra,
pogrąża mnie w jeszcze większej rozpaczy.
Przestać nie mogę,
 choć wiem, że to nic nie da,
niczemu nie sprosta.
Sama, wciąż sama…
Dookoła pustka,
 ciemność mnie ogarnia.
Nie ma nikogo,
kto by przytulić chciał.
Żale i smutki me na kartkę przelane.
Siedząc tak siedząc…
 chwile z życia mego uciekają.
Sensu nie ma nic,
więc po co? Dlaczego?
W swym życiu nie żałuję niczego.
Choć nie wszystkie momenty cudowne były,
teraz, w tej chwili me troski
 i łzy się skończyły.



__________________________________________________________________
__________________________________________________________________



30 kwietnia 2010



„Marne życie”

Życie pełne bezczynności i znudzenia.
Gorąco monotonności
jak piasek pustynny,
z każdym dniem
coraz bardziej doskwiera.
Życie bez drobnego światła przepychu,
ciągnie za sobą samotność.
Za samotnością,
której nie powie się -Dość!
Idzie smutek powolnym krokiem,
a dotyk jego cierniowy,
 rani bezbronne już wnętrze.
Dusza krwawi, płacze w środku.
Wszystko niepokonane,
 przeradza się w śmierć cielesną.
Marny żywot istoty ludzkiej dobiegł końca,
a dusza bez kresu po świecie się błąka.



__________________________________________________________________
__________________________________________________________________



1 maj 2010


„ Wiosna”

Rumieńce na twarzy się pojawiają,
włosy pięknie połyskują.
Szczęśliwy uśmiech na twarzy widnieje,
oczy bystre i pełne błysku.
Ptaki radosną pieśń śpiewają,
wszystko zielenieje i rozkwita.
Wokół rodzi się na nowo życie,
maleńki żuczek
 gdzieś w trawie się chowa.
Dzikie konie po łące biegają,
Zające i króliki na polanie hasają.
Kret choć ślepy kopie kopce.
Z domów wydobywa się piękny
zapach ciast i babek.
Na podwórku słychać śmiech dzieci.
Słońce rozpromienione
z chęcią na bezchmurnym niebie gości.
Ciepły wiatr między drzewami się śmieje.
Uczucia pełne namiętności i miłość
do serc samotnych przenikną.
Z mórz, oceanów, równin, nizin
 chwiejnym krokiem nadchodzi,
tak długo oczekiwana.
To wiosna…
Matka życia, 
miłości i radości,
tak pięknie i cudownie,
gdy ona w progi domu zagości.         




__________________________________________________________________
__________________________________________________________________



1 maj 2010

„ Po Twym odejściu”

Smutek mnie ogarnął niczym nocny sen,
lecz ze wchodem słońca on nie odejdzie,
trwać we mnie długo będzie.
Dzień jak co dzień nastanie znów,
czy zaznam noce pełne miłych snów?
Po tym jak odchodzisz,
czasem jeszcze przychodzisz,
lecz teraz…
to już na zawsze chyba.
Jestem dziś niczym wody pozbawiona ryba…


__________________________________________________________________
__________________________________________________________________


4 maj 2010



„Odszedłeś Ty”

Z Tobą wszystko jasne i piękne było,
lecz szybko się skończyło.
Piękno świata ukazałeś,
lecz w jednej, tak krótkiej chwili
przyszłość naszą wymazałeś.
Zniknąłeś tak nagle bez słowa,
a przecież Tyś był jak druga ma połowa.
Wszystko sens straciło bezpowrotnie.
Nie będę dłużej tego kryć,
 nie potrafię bez Ciebie dalej żyć.
Mówiąc słowa „Kocham Cię”
odchodzę w zapomnienie,
skończyło się me cierpienie.



__________________________________________________________________
__________________________________________________________________

4 maj 2010

„Żyć nie chcesz”

 Słyszę, że nie masz po co żyć.
Piszę, pocieszam…
Przekonuję…
 Że przecież jest dla kogo,
że nie możesz tak odejść…
Życie choć okrutne,
kryje w sobie piękno,
to piękno trzeba odnaleźć.
Twa niepełnosprawność
rozkwita w piękny kwiat.
Kwiat…
który znajduje się w Twym sercu.
Większość ludzi tego nie docenia,
patrzy krzywym wzrokiem.
To Cię dołuje…
lecz nie można tak się poddać,
trzeba walczyć.
Nie bierzesz tego do serca.
Piszesz nadal, że marzysz o śmierci…
Nie wierzysz,
że z niepełnosprawnością możesz coś osiągnąć.
Chcesz tak po prostu zniknąć,
połknąć tabletki
i nigdy już się nie obudzić.
W ciszy płaczę, czytając co piszesz,
 że nie masz dla kogo żyć.
Ogarnęła mnie przykrość,
czuję ból spowodowany słowami,
które tak wdzięcznie napisałeś.
Nie pomyślałeś o jednej osobie,
której na Tobie zależy.
Ja nie chcę żebyś umarł,
pragnę abyś żył…
abyś żył dla mnie.


__________________________________________________________________
__________________________________________________________________



6 maj 2010


„ Z pamięci wymazany”

Pamięć ma zardzewiała,
choć trwała jak diament o Tobie zapomniała.
Nie tęskni za Twym uśmiechem
i za niebieskimi oczyma.
Nie płacze za brakiem Twego obrazu,
dotykiem ust
i ramion,
w które można się wtulić.
Wymazany zostałeś jak smuga na szybie.
Lekko odszedłeś,
nic po Tobie nie pozostało.
Pamięć ma czysta,
delikatna jak motyl,
a serce choć zranione,
miłości namiętnej spragnione.

__________________________________________________________________
__________________________________________________________________


6 maj 2010


„ Aniele odszedłeś”

Niebo płakało lustrzanymi łzami,
miasto było ponure i mgliste.
Na ulicach pusto,
jakby wszyscy poumierali.
Szedłeś sam krokiem powolnym.
Miałeś długi czarny płaszcz,
krucze Twe włosy powiewały przy wietrze.
Twarz jakby bezkrwista, pogodna,
 kryła w sobie tajemnicę.
Oczy miałeś bystre,
szkliste i niebieskie.
Zatrzymałeś się
i niebo nagle posmutniało.
Jedynie nad Twą skronią
kawałek czystego nieba
 i zimne promienie słońca.
Łza spłynęła po Twym policzku
i wtedy zerwał się mocny wiatr.
Wiatr… który nie był zwyczajny.
Słychać było jego ciche łkanie.
Pośród drzew lament i rozpaczanie.
On wiedział czemu stoisz,
próbował temu zaradzić,
lecz Ty uniosłeś głowę ku górze,
a spod płaszcza wydobyły się białe skrzydła.
Wokół światło nastało.
Ze smutkiem wzniosłeś się lekko w powietrze.
Spoglądając ostatni raz na życie ludzi,
odleciałeś, zniknąłeś gdzieś tam…
 wysoko na niebie pośród smutku i cierpienia.
Aniele, odszedłeś na zawsze
 i nigdy już nie wrócisz…

 __________________________________________________________________
__________________________________________________________________

10 maj 2010

„ Nasz płacz”

Płaczę ja, płaczesz Ty.
Srebrne łzy z oczu płyną,
a serca gorejące.
Płaczemy tak razem,
patrząc sobie w szklane oczy.
Nie ze smutku, załamania, przykrości…
Powodem tego chlipania jest radość,
 którą nawzajem się obdarowujemy.
Radość…
która płynie z miłości…
 z uczucia gorącego.
Wokół mrok, ciemność nastała,
 my w harmonii szczęścia,
wypłakujemy wszystkie łzy.
Płyną one wraz ze strugami deszczu.
Deszczu…
który obmywa nas ze wszystkich czarnych chwil.
Smutek zniknął poprzez łzy…
krople tak piękne, czyste.
To czego pragnęliśmy-
 -płacz zadowolenia,
płynący z poczucia kochanym.
Uczucie czarowne, bezcenne,
cała reszta to blady sen.

 __________________________________________________________________
__________________________________________________________________


10 maj 2010


„Bez Ciebie”

Bez słów Twych,
- zniknęły pośród dna i nocy.
Bez dotyku Twego,
-odszedł z porannym blaskiem.
Bez ust Twych,
  -zaniknęły wśród zimnej obojętności.
Bez spojrzenia Twego,
       -uciekło wieczorem bez pożegnania.
Bez Ciebie,
 -roztopiłaś się jak lód,
       zginęłaś wśród mej niegodziwości,
  prysłaś jak bańka mydlana.
 Na koniec
       utonęłaś w mej nikczemności.
  To przeze mnie zniknęłaś,
zabiłem Cię…
   zabiłem swą miłością.




__________________________________________________________________
__________________________________________________________________


12 maj 2010


„Miłostka do Ciebie”

Miłostka do Ciebie
zrodziła się z niewinnej przyjaźni.
Sympatia tkwiła duża,
niczym morze głębokie i szerokie.
Rozwijała się jak piękny,
maleńki kwiat,
który dojrzał w blasku naszych uczuć.
Te kwiecie to róża,
czerwona jak miłość nasza gorąca.
Stoję z Tobą,
uśmiech, szczęście i mój radosny płacz.  
Promienie słońca odbijają się w kroplach siąpaniny,
mokniemy w deszczu.
Spazmy i potok błękitny miłości płynie.
Pamięć ma trwała jak diament,
o Tobie nigdy nie zapomni.




__________________________________________________________________
__________________________________________________________________

12 maj 2010


„Człowiek w katusze”

Cierpienie człowieka zniweczyło,
bez żadnej łaski
i umiłowania śmiertelnika w boleści pogłębiło.
Zagubiony,
pozbawiony radości i życia wewnętrznego,
chciał umrzeć,
lecz wysiłku i czynu niesamodzielnego.
Kłaniał się,
błagał jak męczennik.
Prosił o śmierć i swój pomnik.
Świat nie usłuchał jego próśb,
śmiał się i drwił,
a ten człowiek w męce tkwił.



__________________________________________________________________
__________________________________________________________________


13 maj 2010



„Ty”

Oczy Twe jak złote pochodnie,
słodka niewinność Twa,
moje zmysły kradnie.
Tyś piękna jak gwiazd tysiące,
delikatna niczym łabędzie płynące.
Czuję spokój nieokreślony,
patrząc na Ciebie jestem uszczęśliwiony.
Serce rozpromienione mocniej bić zaczyna,
boś Ty jest ma jedyna dziewczyna.
Czarna gorycz w sercu płynie,
gdy pomyślę o Twej obojętności,
lecz ja nadal pragnę Twej piękności.


__________________________________________________________________
__________________________________________________________________


16 maj 2010


„Poznałaś go tam…”

Poznałaś go tam…
w Internecie.
Rozmawiałaś z nim,
wyżalałaś się.
Nie potrafiłaś pisać tak po prostu.
Pisałaś…
Przywiązałaś się do niego.
Uśmieszki i całusy mu posyłałaś.
Pocieszałaś i rozbawiałaś,
gdy serce jego zranione zostało.
Pisałaś…
Zakochałaś się.
To był wielki błąd.
Miłość platoniczna,
nieodwzajemniona,
lecz serce Twe go pokochało.
 Niedługo potem zapadł się,
zniknął gdzieś daleko.
Tęskniąc za nim wypłakiwałaś łzy… 
łzy gorzkie
 jak gorycz płynąca w Twym sercu.
Z miłości do niego
Twe życie sens straciło.

__________________________________________________________________
__________________________________________________________________

19 maj 2010




„Miłość jak żmija”

Zęby jej jak ostry sztylet,
raniąc zadają cierpienie.
Krew sączy się powoli,
dniami i nocami.
Jad boleści przenika coraz głębiej,
cierniowa udręka człowieka wykańcza.
Zatruwa bezbronne serce.
Wije się wciąż,
pozostawiając niezliczone kałuże jadu.
Unikasz ich,
starannie je omijając
odchodzisz,
lecz serce nadal zatrute pamięta.
Toksyna we wnętrzu wciąż tętni,
walczy ze wspomnieniami.
Miłość okrutna i podstępna bywa,
pełza za Tobą jak jadowita żmija.
Rany choć zagojone zawsze powracają,
w chwili,
gdy stykasz się z nią ponownie.
Zadając te same cierpienie,
zadając… ten sam ból.




__________________________________________________________________
__________________________________________________________________

20 maj 2010


„Gdy nie ma mnie”

Śnij o mnie w nocy
a we dnie myśl.
Nie zapomnij mnie długo…
patrz w gwiazdy,
wzdychaj lekko za mym brakiem.
Tęskń…
gdy nie piszę,
nie płacz wiele
i pamiętaj, że ja zawsze
kocham Ciebie! 


__________________________________________________________________
__________________________________________________________________


24 maj 2010


„Odeszłaś ode mnie”

Kocham Cię,
lecz Ty odeszłaś,
zostawiłaś mnie samego.
Cóż takiego uczyniłem? 
Kwiaty piękne Ci wręczałem,
szeptałem do uszka
i śniadanie przynosiłem do łóżka.
Pocieszałem,
gdy smutno Ci było,
nic,
życia Tobie nie uprzykrzyło,
bo ja…
ja rozbawiałem,
gdy humor nie dopisywał.
Mówiłem „Kocham Cię”,
za rękę trzymałem,
gdy trudno przez życie iść było.
Podporą w chwilach ciężkich byłem,
boś Ty szczęściem
i radością mego życia.
Uczyniłem…
uczyniłem kochana dla Ciebie,
lecz Ty odeszłaś.
Winy długo szukałem,
ale znaleźć nie umiałem,
nie odszukałem jej.
Uciekłaś ma dziewczyno…
uciekłaś ode mnie z powodu niewiadomego,
zostawiłaś mnie tak niewdzięcznie.
Z myślami się męczę,
przed własnym życiem klęczę
i pytania wciąż zadaję:
„Dlaczego?
Dlaczego tak postąpiłaś?
Nie widziałaś,
że Cię kocham,
czy nie chciałaś tego dostrzec?
Zbyt dobrze i miło Ci było?
Moja najdroższa… dlaczego?”
Serce me “hic et nunc”* bezdomne,
nie ma gdzie się podziać.
Zranione o Tobie pamięta,
tęskni w dzień,
a w nocy się myślą zadręcza.
W samotności szlocha,
lecz zawsze Ciebie,
po wsze czasy kocha.    

hit et nunc-tu i teraz.


__________________________________________________________________
__________________________________________________________________
29 maj 2010






„To nie ja!”

Nie!
To nie ja go zabiłam!
Nie obwiniajcie mnie o to.
Byłam przy nim kiedy umierał,
klęczałam, nie mogłam nic zrobić.
Patrzałam,
bałam się, że ona też mnie zabierze,
że odejdę.
On umierał a ja nic nie zrobiłam…
Odszedł…
W tak trudnym momencie nie pomogłam.
Choć nie ja…
Nie ja życia pozbawiłam
sumienie dręczy,
 krzyczy,
 bez przerwy druzgota duszę zapłakaną.
 Myśli mnie morzą,
usnąć spokojnie nie mogę…
Nie przyznam się do postępku,
racji nikt nie ma.
Nie ja zabiłam,
to ona jego krew na ręku miała.


__________________________________________________________________
__________________________________________________________________

30 maj 2010


„Jak kropla”

Życie jak kropla deszczu,
która spada i rozpryskuje się.
Mała,
błękitna kropelka,
nietrwała jak byt śmiertelnika.
Drobna,
leci kilka chwil i niknie pośród ziem.



__________________________________________________________________
__________________________________________________________________


30 maj 2010


„Czas”

Zegar tyka…
W godzinie, minucie, sekundzie
mieści się tyle chwil.
Teraz…
ktoś umarł,
narodził się,
popełnił samobójstwo.
Płacz, śmiech,
 smutek i radość,
w jednym,
 małym mgnieniu streszcza się.
Czas krótki…
a tak pojemny,
niepoliczony...


__________________________________________________________________
______________________________________________________


30 maj 2010



„Siano”

Jak pięknie
i wesoło wracać do chwil tamtych…
chwil,
kiedy na złociste siano lekko upadaliśmy,
skakaliśmy z belek
cali się w nim zanurzając.
Śmialiśmy się,
 mając we włosach słomki suchego siana.
Siano…
Niby zwyczajne a tyle radości niesie.
Niesie dla każdego,
dużego i małego,
starszego i młodszego…

_____________________________________________________
________________________________________________


 30 maj 2010

„Krótka młodość”

To wszystko już przeminęło…
Odeszło z wiekiem,
z młodością krótką
jak przebłysk przed grzmotem.
Młode lata tak szybko mijają,
zaś jesień życia trwa…
ciągnie się jak dźwięk za światłem.


_____________________________________________________________
_________________________________________________________


31 maj 2010

„Nierozsądny wybór”

Źle wybierzesz…
Jeden malutki,
nieznaczący moment
i chwila zawahania.
Nie spostrzeżesz
 a upadniesz…
upadniesz nisko
i już się nie podniesiesz.

_______________________________________________
____________________________________________

31 maj 2010


„Anima vilis”

Anima vilis- po świecie się błąka.
Anima vilis- nieskończenie trwa.
Anima vilis- inne zatruwa.
Anima vilis- nocami w samotności szlocha.
Anima vilis- nikogo już nie kocha.
Anima vilis…- to właśnie ja…



________________________________________________________________
____________________________________________________________

1 czerwiec 2010


„”Cool” ekipa”.

Tańczyć
i śpiewać wśród was nie będę.
Dusza ma pragnie porządku wśród dnia
i chaosu pośród nocy.
Spragniona grona,
które jak jedwab.
„Droga ekipa” wybaczy
i zrozumie każdy błąd.
Nie okaleczy
wyciągając do niej rękę.
Tańczyć i śpiewać wtedy zacznę,
gdy znajdę tą „cool”   
i trwać w niej będę zawsze.

__________________________________________________
___________________________________________________

1 czerwca 2010

„Zamiast Ciebie- zimny chłód”

Gorejące me serce pokochało Cię.
Pokochało… tak niewinnie,
otworzyło swą bramę dla Ciebie,
abyś mógł w nim zamieszkać,
ale nie Ciebie ono zagościło,
lecz zimny chłód.
Wtargnął swymi butami,
rozgościł się bezczelnie
i zamknął za sobą drzwi…
na zawsze,
a serce me choć szklane
i zimne jak lód,
z pamięci Ciebie nie wymaże. 

________________________________________________
________________________________________________

12 maj 2010

„Wspomnienie pozostanie”

…Gdy odejdziesz,
wspomnienie po Tobie pozostanie,
jak kwiat niezapominajki rodzący się po zimie.

_______________________________________________
______________________________________________

1 czerwca 2010

„Wierna Tobie…”

Wierna Tobie,
niczym krople deszczu chmurom,
jak słońce niebu lazurowemu.
Kocham…
tak jak ryba wodę,
niczym Julia lubego Romea.
Bez Ciebie
dusza ma jak na pustyni kwiat,
iż gdy jestem sama…
 nie wiem
gdzie mój świat.

___________________________________________________
__________________________________________________

1 maj 2010

   „…Gdy pierwszy pocałunek.”

Myśli me odpłynęły daleko,
pochłonięte są chwilą cudowną,
chwilą… gdy usta nasze się złączyły.
Radość w sercu nieposkromiona,
 wszystkie troski
i smutki odeszły w niepamięć.
Pierwszy pocałunek…
Chwila niezapomniana,
piękna,
w pamięci pozostanie do końca. 



________________________________________________
______________________________________________

1 maj 2010

„Przy nim”

Cień złocisty pada na mą skroń,
twarz rumiana, a obok stoi on.
Oczy pełne błysku i niepewności.
Włosy lekko powiewają.
Lekko zawstydzona,
lecz on- ten jedyny… chwyta moją dłoń.
Patrzy prosto w oczy, które mówią:
-Nie bój się.
Wszystko cichnie i uspokaja się.
Serce promienne mocniej bić zaczyna,
bo ja…
ja jestem jego jedyna dziewczyna.

______________________________________________________
__________________________________________________

2 czerwiec 2010

„Duch Święty”

Cała wewnątrz promienieję,
Duch święty nawiedził…
lecz tylko oczy jaśnieją błyskiem oślepiającym
a sumienie już nie dręczy…

___________________________________________________
__________________________________________________

5 czerwiec 2010

„Łza spłynęła”

Łza spłynęła po mym policzku,
spadła i zniknęła pośród ciemności
a wraz z nią wszystko…
co dobre.
Tylko smutek…
tylko on mi towarzyszy.

____________________________________________________________
___________________________________________________________



30 maj 2010

 „Przyjaciel na zawsze”

Przyjacielem moim byłeś
i pozostaniesz nim na zawsze.
Wspomnienie o Tobie z czasem nie odpłynie…
bo w sercu mym
 trwać wiecznie będziesz,
choć Cię już nie ma…
Ni żadnego śladu po Tobie
 ni Ciebie całego…
bo odszedłeś,
ona Cię zabrała i w ciszy zniknęła. 

_____________________________________________________
____________________________________________________________

9 czerwiec 2010

 „To koniec już”

Ta martyrologia…
przyszła do mnie „per pedes”,
ciągnęła się za mną od chwili,
gdy słowa „To koniec już”
 z Twych ust padły.

____________________________________________________________
____________________________________________________________________

9 czerwiec 2010

 „…Lecz Ty pozostaniesz”

Ten ból…
ryje przykry znak w duszy.
Me nadzieje być złudne,
ale wierzę,
że on z czasem odejdzie…
opuści wiem,
wolno,
lecz Ty w sercu
 dziś kruchym
 jak porcelana pozostaniesz.

_______________________________________________________________
_______________________________________________________________

9 czerwiec 2010 

„Nikt nie ukoi”

Odszedłeś…
kolejna łza na tapczan spada.
Nie łaknę nikogo…
kto by pocieszył,
wiem,
że nie zmieni niczego,
nie ukoi tego,
co czuje me serce
a w nim morze smutku,
które rzeźbi Ciebie.

___________________________________________________________
________________________________________________________



10 czerwiec 2010


„Żałosna ja”

Żałość w mym sercu trwa,
żywi się minioną samolubnością.
Chwila jego życia drogocenna…
warta tyle,
co życie me całe.


_________________________________________________________
_______________________________________________________________

12 czerwiec 2010



„Czemu nie żyjemy inaczej?”

1. Krótki żywot kryje piękno,
trzeba je znaleźć, dzielić się nim,
bo nigdy nie wiadomo co w życiu się zdarzy.
My, aroganccy ludzie nie czynimy tego nie mając zysku.

Ref.: Czemu nie szanujemy życia?
 Dlaczego wciąż zatracamy się w nienawiści?
 Czemu nie potrafimy odnaleźć właściwej drogi i nią iść?
 Dlaczego szukając szczęścia krzywdzimy innych?

2. Cenić najważniejsze wartości życia,
dawać jak najwięcej, -nikt nie potrafi.
 Bierzemy, krzywdzimy, nękamy,
chcąc mieć korzyści własne, nie patrzymy na innych.

Ref.: Czemu nie szanujemy…

3. Patrzymy krzywym wzrokiem na każdego,
zbaczamy z właściwego szlaku,
zatracając się w piciu, paleniu.
Sięgamy po najdroższy w świecie lek złoty.

Ref.: Czemu nie szanujemy…

4. Pogrążeni w smutku, zażartości, zawiści
nie potrafimy żyć inaczej.
Kroczymy ku najgorszemu, w życiu nic już nie warte.
Padół ludzki „hic et nunc”.

_____________________________________________
____________________________________________________

14 czerwiec 2010




„Nie ma Ciebie”

  1. Bez Ciebie nocami zasnąć nie mogę,
dniami wciąż myślę o Tobie.
Nie wiem gdzie ma droga,
zabłądziłam i płacze iż brak mi Ciebie.

Ref.: Tam gdzie ptaki śpiewają,
  tam gdzie szumią drzewa.
Jesteś Ty
a jednak Ciebie nie ma.

  1. W mej głowie krążą myśli o Tobie,
one są wszędzie,
pozbyć się ich nie mogę,
bo me serce łaknie tylko Ciebie.

Ref.: Tam gdzie…

  1. Bo odszedłeś Ty, nie ma Cię.
Jestem sama i wciąż sama.
Szukam Cię wszędzie,
lecz znaleźć nie mogę.

Ref.: Tam gdzie…

_________________________________________________________
_________________________________________________________

14 czerwiec 2010

„Nadzieje na lepsze jutro”
 
Obudziłam się…
wiedziałam,
że będzie tak jak dawniej.
Że na nowo spełnią się me marzenia.
Dzień pełen ikry i życia tchnienia.
Noce…
najskrytsze, radosne sny grzeszne
przyjdą znów.
Nadzieje na lepsze jutro
we mnie kwitną.
Ten padół dręczył mnie wciąż,
teraz szczęście wita znów.


_______________________________________________
__________________________________________________________

14 czerwiec 2010

„Tylko to pozostało”

Jedynie pustka po Tobie pozostała,
nie zaścielona jeszcze pościel,
zapach Twej skóry
 unoszący się w powietrzu.
Twe ciemne włosy na poduszce,
echo słów w opustoszałym pokoju.
I to wspomnienie…

____________________________________________
______________________________________________________

14 czerwiec 2010

 „Nadziei żadnych oznak”

Marzenia…
nadzieje…
złote sny,
w których wiara,
zgasły…

________________________________________________________
________________________________________________________________

6 maj 2010

„Wiatr ”

Po świecie wśród ludzi krzątał się wiatr.
Wiatr… który nie był zwyczajny.
Po ulicach biegał.
Dął w górach,
  a po nizinach krokiem chwiejnym chodził.
Szeptał do osób samotnych
i zagubionych.
Asystował wędrującym
i przygód szukającym.
Był towarzyszem życia istoty ludzkiej.
 Widział radość,
miłość i śmiech dzieci.
Okrucieństwa i nieludzkość człowieka.
Kostuchę przychodzącą do domów umiłowanych.
Śmierci pragnących
i śmiertelników w cierpieniu tkwiących.
Grzechy, brutalność, bezwzględność…
Zamiast wesołego chichotu,
słychać było jego ciche łkanie.
Pośród drzew lament i rozpaczanie.
Odejść już pragnął, lecz nie mógł.
Kryła się w nim wieczystość.
Nie chciał jej,
nie potrafił jej sprostać.
Błąkał się jeszcze kilka wieków
w smutku pogrążony,
aż Bóg ulitował się
i zdjął z niego to brzemię.
Jego nieśmiertelność przeminęła.
Odejść mógł wreszcie nie patrząc już na zło.
Ludzie przez swą nienawiść
 zostali pozbawieni wyjątkowego wietrzyku,
który niegdyś powiewał radośnie
nad ich głowami.
Pozostał im jedynie chłodny,
bezuczuciowy, obojętny i pusty
 nic nie znaczący wiatr.


 _______________________________________________________
______________________________________________________________









Brak komentarzy:

Prześlij komentarz