wtorek, 7 sierpnia 2012

Czym się strułeś, tym się lecz...


„Czym się strułeś, tym się lecz”. To powiedzenie jest każdemu chyba znane. Ostatnio mogłam się o tym sama przekonać i to dosłownie. Opowiem Wam małą, krótką historię. 

Nie było ciemno, kiedy poszliśmy na stadion oblać wyjazd kolegi z klasy. Napiliśmy się różnych alkoholi, a zaczęło się od piwa. Gdy się skończyły zrobiliśmy ściepę na wino, ale że nie mięliśmy dużo kasy, ściepa poszła na najtańsze wino o nazwie „Antałek” po 2,90 zł. Było ono słodkie jak sok, a miało 8%. Piliśmy więc je jak pyszny jakiś napój, który wprowadzał nas w stan nieważkości. Ale te 3 Antałki się skończyły, było nam za mało, a było nas 8 osób, więc wypiliśmy jeszcze wiśniową Barmańską, którą miałam w torbie. Czas mijał nam bardzo szybko, a my to śpiewaliśmy, to gadaliśmy na poważne i błahe sprawy. Wkrótce zmyliśmy się z tego stadionu i poszliśmy do meliny, lecz wcześniej parę osób wróciło do domów. W melinie leciał film, ale trzeba było go czytać. Gdy tak skupiałam się na literkach nie widziałam obrazu. To skupianie bolało mnie i w końcu przestałam. Wyszłam z Krzyśkiem i poszliśmy na spacer a było już ciemno. Trwał on około 2 godzin, ale było fajnie. Nie pytajcie o szczegóły. Wróciliśmy do domu, a później był już ranek a ja czułam się okropnie. Zbierało mi się na wymioty, głowa mnie napierdalała brzydko mówiąc. Leżałam na tym łóżku jak z krzyża zdjęta. Okropieństwo. Przez cały dzień zmagałam się z tym stanem, okropnym stanem. Musiałam, co jakiś czas witać się ponownie z kiblem! Mama nie mogła już na mnie patrzeć, więc powiedziała, że mam się wyleczyć tym czym się strułam. Powiedziałam nie do końca pewna: „Ok.”. A więc mama leczyła mnie wódką. Wpajałam ją w siebie z okropnym obrzydzeniem do alkoholu, myślałam, że kolejny raz spotkam się z muszlą klozetową, jednak wytrzymałam. Po 3 i 4 kieliszku było już mi dobrze. Byłam prawie, że zdrowa i zjadłam z apetytem obiad. Wkrótce poszłam spać i wstałam po dwóch godzinach. Było ok, prócz bolącej nadal głowy. Ale to drobiazg. Na drugi dzień było już wszystko wspaniale. Czułam się dobrze. A więc jeżeli chodzi o przepicie, to alkohol jest najlepszym rozwiązaniem. Zatrułam się nim i wyleczyłam. Później już tylko dziękowałam.

Prawdopodobnie to wszystko przez to najtańsze wino. Już nigdy go nie tknę!

„CZYM SIĘ STRUŁEŚ, TYM SIĘ LECZ”