V
Nie wiedziałam, co miałam w teczce, którą nosiłam przy
sobie cały czas od tamtej chwili. Ale nie zaglądałam do niej, policjanci
„odziedziczyli” ją po mnie. Dowiedzieli się kilku cennych informacji. Działali
w tej sprawie. Byłam z tego zadowolona.
Padał deszcz, staliśmy koło radiowozu.
Chmury roztaczały się po całym niebie, znowu robiło się ciemno. Było spokojnie
a razem wyczuć można było napiętą atmosferę. Widziałam z oddala jeszcze jeden
radiowóz i kilku policjantów. Deszcz w niczym im nie przeszkadzał. W porównaniu
do prawdziwych zbrodniarzy był zerem. W powietrzu unosiły się smugi deszczu, na
ulicach robiło się coraz więcej wody, ale spływała ona do kanałów. Byłam
przemoknięta, ale nie weszłam do radiowozu. Chciałam wiedzieć, co się dzieje.
Wokół mnie były budynki, a my staliśmy na ulicy. Po prawej stronie była inna
aleja. Rosły tu też gdzieniegdzie pojedyncze drzewa. Rozpościerały się na kilka
metrów w szerz. Nie było tu brzydko. Niedaleko jak sobie przypominam stał
kościół.
Wracając do dh, puścili go wolno, pewnie
go będą obserwować. Ja czułam się spokojnie w towarzystwie otaczających mnie
policjantów, nie czułam się zagrożona.
-On chce się z nią spotkać.-
Usłyszałam jakąś rozmowę.
-Nie możemy pozwolić. Nie
wiadomo, co szykuje.- Opowiedział drugi głos.
-Jest spokojny, nie wydaje
się na kogoś kto mógłby nam zagrażać. Zresztą musimy stwarzać pozory, że
wszystko jest dobrze. Ona się z nim spotka a my będziemy ich ciągle obserwować.-
Przekonywał pierwszy głos.
-No dobrze. Masz rację, ale
wszystko musi być dopięte na ostatni guzik. Nie możemy sobie pozwolić na błąd.
To nie są pieniądze, to jest życie, pamiętaj.
-W razie czego dziewczyna
założy kamizelkę kuloodporną. Jesteśmy perfekcjonalistami, nic się złego nie
wydarzy.- Ostatnie zdanie powiedział inaczej, pogrubiając swój głos i wytężając
dźwięki.
-Dobry wieczór.- Włączył się
trzeci głos.
-Dobry wieczór.- Odpowiedział
drugi.
-Co Ty tu robisz?!- Z
wyrzutami prosto do przybyłej osoby. W głosie czuć było bez wątpienia niechęć.
-Chcę wam pomóc. Mam kilka
wskazówek dotyczących sprawy.
-Nie jest nam potrzeba Twoja
pomoc.
-Przestań.- Wtrąca się drugi
głos. Dwie osoby odchodzą na chwilę, pozostawiając przybyłą osobę z tyłu.
-Co Ty robisz!?- Zamierza się
na umoralnianie pierwszy policjant.
-Potrzebna będzie nam pomoc.
-Nie, poradzimy sobie sami,
mamy wystarczająco dobrych ludzi.
-Ona ma informacje, zresztą
nie zapominaj, że pracuje w tym zawodzie dłużej niż Ty.
Nastąpiła chwila ciszy.
-Dobrze, więc powiedz jej, że
zgadzamy się na współpracę.
Stałam koło wozu, gdy rozmowa się odbywała. Słyszałam całą, co do
szczegółów. Nie byłam pewna kim była ta kobieta, ale wydaje się mądra. Myślę,
że była to pani detektyw.