Nie wiem, co mam pisać, a nic wartego większej uwagi się nie zdarzyło. Noo, jedna rzecz, byłam na koncercie Bednarka a mianowicie były to Dożynki w Kątach Wrocławskich. Jak dla mnie było nijak, ale to dla mnie. Mojemu chłopakowi podobało się hehe. Czytajcie kolejny rozdział mojej opowieści. Ten jest jeszcze krótszy heh. Miłego dnia :)
IV
Już wiedziałam, że chce sprawdzić moje
czoło w poszukiwaniu podwyższonej temperatury. Zgodziłam się. Przyłożył
subtelnie dłoń na moim czole. Chwilę tak trwaliśmy i w końcu odsunął rękę.
Powiedział, że mam podwyższoną temperaturę, ale nie umiał wskazać o ile.
Dlaczego był taki troskliwy? Pewnie chciał zatuszować i omylić policjanta,
wyglądając na miłego, troskliwego mężczyznę. Sama sobie odpowiedziałam na
pytanie. Jednak jego zachowanie było miłe. Salowa podała mi termometr. Skorzystałam
z niego. Długo nie trwało i termometr zapikał. Wyjęłam go z ust i podałam
pielęgniarce. Ona powiedziała, że mam temperaturę 38,2.
Chciałam jeszcze powiedzieć, że boli mnie
głowa, ale powstrzymałam się. Spoglądnęłam na policjanta, miał on dziwną minę,
jakby wszystko wiedział. Zobaczył, że mam schowany nóż. Właśnie, nóż! Przecież
mam nóż.
-Po co Ci ta rzecz?- Spytał
bardzo łagodnym głosem wskazując wzrokiem na owy przedmiot.
Nic nie odpowiedziałam, nie
wiedziałam, co. Chwila ciszy, aż w końcu coś wyjęknęłam.
-Do obrony.
-Do obrony?- Zdziwił się,
lecz był spokojny.
-Tak, ktoś chciał mnie
zabić.- Wydusiłam to z siebie. Byłam spokojna a jednocześnie nie. Siedziałam z
osobą, która czyni dobro i zwalcza przestępczość, a z drugiej strony byłam w
obecności również osoby, która pragnęła mej śmierci. Co tu myśleć? Czyż nie
najrozsądniej byłoby w takiej sytuacji oszaleć?